
Z przyjemnością przyjęłam propozycję recenzji książki Muzyka dla duchów autorstwa An Yu, wydanej przez Wydawnictwo Czarne. Poniżej dzielę się moimi refleksjami na temat lektury.
Muzyka dla duchów autorstwa An Yu to bardzo prosta, ale jakże piękna opowieść osadzona na pograniczu fantazji i rzeczywistości.
Song Yan – nasza bohaterka, to pochodząca z dobrego domu, świetnie wykształcona pianistka z Pekinu, która postanawia porzucić karierę i zostaje nauczycielką muzyki. Resztę swojego czasu i energii poświęca mężowi, który jednak z każdym dniem coraz wyraźniej gasi jej nadzieję na posiadanie dziecka. Sytuację dodatkowo komplikuje pojawienie się teściowej, która wprowadza się do ich mieszkania na bliżej nieokreślony czas.
I wtedy, w nocy, w jej sypialni pojawia się mały pomarańczowy grzyb, który wyrasta spomiędzy podłogowych desek…
Niedługo później Song Yan otrzymuje tajemniczą przesyłkę, która wkrótce zaprowadzi ją do dzielnicy hutongów, na spotkanie z nieznajomym, a zarazem kimś bardzo bliskim jej sercu.
Nasza bohaterka oprowadza nas po swoim na pozór perfekcyjnym życiu, a z każdą kolejną stroną i z każdym kolejnym dialogiem, odsłania przed nami kolejne warstwy tego, co kryje się za tą idealną fasadą. Stopniowo wprowadza nas w krajobraz pełen pustki, milczenia, ogromnego niepokoju.
Szybko okazuje się, że Song Yan jest osobą głęboko samotną, pozostawioną samej sobie. Nie ma nikogo, do kogo naprawdę mogłaby się zwrócić. Trudność w wyrażaniu uczuć, odtrącenie przez męża i coraz większy dystans emocjonalny sprawiają, że zamyka się w sobie, żyjąc jakby obok własnego życia.
Jak sama mówi: „Osoby takie jak ja – te, które wyglądają na szczęśliwe – są na swój sposób niewidzialne.”
To zdanie chyba najlepiej oddaje ducha tej książki — opowieści o tym, jak łatwo można przeoczyć czyjąś samotność, gdy z zewnątrz wszystko wydaje się w porządku.
Muzyka dla duchów to nie tylko historia kobiety w kryzysie, lecz ciche, przejmujące studium samotności — tej codziennej, cichej, nienazwanej, która wchodzi do życia niepostrzeżenie i zostaje na długo.
Książka pokazuje, jak trudno jest mówić o własnych emocjach, gdy nikt nie zadaje pytań. Jak łatwo jest zostać niezauważonym, nawet będąc stale obecnym.
Myślę, że poprzez Muzykę dla duchów An Yu szczególnie trafia do osób, które rozumieją ten stan i potrafią postawić się na miejscu Song Yan. Samotność ma jednak wiele wymiarów i może objawiać się w przeróżnych sytuacjach, relacjach, czy nawet w rutynie codzienności, co sprawia, że lektura będzie świetnym wyborem również dla osób, które chciałyby samotność po prostu lepiej zrozumieć.
Muzyka dla duchów to poruszający portret emocjonalny naszej bohaterki, ale w książce dotknięto też wiele innych ważnych tematów.
Mowa tu o nacisku, jaki rodzice wywierają na swoje dzieci, co w dzisiejszych czasach jest dość powszechnym zjawiskiem, zwłaszcza w Chinach. O ich obsesji na punkcie perfekcji i często niespełnionych oczekiwaniach.
Mowa też o różnych spojrzeniach na macierzyństwo i o tym jak dla niektórych to pojęcie obejmuje przede wszystkim wydanie potomstwa na świat.
Mowa też o wychowaniu dzieci i odbieraniu im prawa do okazywania emocji.
Jest też miejsce dla problemu starego jak ten świat, czyli trudnych relacji na linii synowa – teściowa i idealizowaniu swoich synów przez matki.
O ile są to tematy dość uniwersalne, to czytając Muzykę dla duchów nie mogłam oprzeć się przywoływaniu w pamięci sytuacji, czy też rozmów z moimi koleżankami z Chin, które równie dobrze mogłyby stać się częścią tej opowieści. Pomimo tego, że An Yu spędziła sporą część swojego życia za granicą, widać, że doskonale pamięta chińską rzeczywistość i szuka ujścia dla swoich emocji z nią związanych.
W książce poruszony został także trudny temat oddawania dziewczynek przez rodziców na chińskich prowincjach — zwyczaj wynikający z głębokich społecznych uwarunkowań, które dla osób spoza tego kręgu kulturowego są niezrozumiałe i szokujące.
Podsumowując, Muzyka dla duchów to książka, która porusza ważne i często trudne tematy, a jednocześnie opowiada subtelną, pełną emocji historię jednej kobiety. To lektura dla tych, którzy chcą lepiej zrozumieć samotność, rodzinne napięcia oraz złożoność relacji międzyludzkich, zwłaszcza w kontekście kulturowym innym niż zachodni. An Yu stworzyła opowieść, która zostaje w pamięci na długo, skłaniając do refleksji i otwierając oczy na to, co często ukryte pod powierzchnią codzienności. Zdecydowanie warto się z nią zmierzyć.
Warto też pamiętać, że niezależnie od tego, co autor miał na myśli, najważniejsze jest to, do jakich przemyśleń skłoniła nas lektura i co wynieśliśmy z niej dla siebie. Interpretacja książki takiej jak Muzyka dla duchów to bardzo indywidualna sprawa.
Piękna recenzja książki – masz dar do lekkiego i jednoczesnie dynamicznego pisania. Bardzo fajnie ze prowadzisz bloga.Po tej recenzji aż chce się lecieć i kupić książkę:)
Cieszę się bardzo i pozdrawiam 🙂