
Miniony rok 2024, był wspaniały i chciałabym, aby wszystkie kolejne były podobne.
Bardzo często myślałam o tym, jak dużo szczęścia mam w życiu i jak wiele dobrego mnie spotyka. Wielokrotnie stwierdzałam też, że przeżywam właśnie najlepszy okres w swoim życiu i cieszę się, że jestem w stanie to dostrzec i docenić.
Udało mi się zrealizować wszystkie najważniejsze cele życiowe, i poza kilkoma drobiazgami, na nic nie czekam. Wszystko, czego potrzebuję już mam, cieszę się tym i mogę skupić się na mojej pasji, czyli podróżach i innych przyjemnościach.
Największym skarbem w moim życiu jest oczywiście Zojka, która jest cudownym dzieckiem i chociaż rodzicielstwo to ciężka praca, to daje mi ogromną satysfakcję.
Mam też swój własny dom, który jest wielkim dobrem i uwielbiam do niego wracać z każdej podróży.
Co więcej, w 2024 r. moje podróże nabrały trochę większego tempa i udało mi się zobaczyć wiele wspaniałych miejsc, odwiedzić nowe kraje, zdobyć kilkanaście szczytów, zrobić prawie 200 km w górach i przejść pierwszy po 5 – letniej przerwie szlak pieszy. Był to spory przeskok w porównaniu do ostatnich kilku lat, z czego bardzo, ale to bardzo się cieszę.
Najpierw, w marcu, polecieliśmy z Kasprem do Norwegii. Zatrzymaliśmy się u koleżanki, która mieszkała wtedy w Skjoldastraumen, bezpośrednio na fiordzie. Pochodziliśmy po okolicznych górach, a także odwiedziliśmy Haugesund i wyspę Karmøy.
W maju udało nam się wybrać na szlak pieszy w północnej Anglii – Hadrian’s Wall Path, co było wspaniałą przygodą. Przeszliśmy 135 km ze wschodu na zachód i codziennie doświadczaliśmy piękna tamtejszego krajobrazu.
W czerwcu pojechaliśmy z Zojką na dłuższy weekend do Poznania, gdzie zachwyciliśmy się miastem i odwiedziliśmy mnóstwo pięknych miejsc. Zojka dała nam odczuć, że przechodzi fazę trzylatki, niemniej był to bardzo udany i satysfakcjonujący wyjazd.
We wrześniu polecieliśmy na rodzinne wakacje do Chorwacji. Większość czasu spędziliśmy na wyspie Ugljan, ale udało się również wygospodarować trzy dni na zwiedzanie miasta Zadar. Zojka była zachwycona, zwłaszcza zabawą w wodzie i jeszcze długo po powrocie wypytywała, kiedy znów pojedziemy na plażę. Podczas tego wyjazdu odbyła też swoje dwa pierwsze loty.
Kilka ostatnich dni dwutygodniowego urlopu spędziliśmy z Kasprem w Łodzi. Decyzję o wyjeździe podjęliśmy bardzo spontanicznie i chociaż pogoda nie dopisała, świetnie spędziliśmy tam czas.
W grudniu, podobnie jak w 2023 r., wybraliśmy się nad Bałtyk, tym razem do Międzyzdrojów. Odwiedziliśmy też Świnoujście i dwa niemieckie miasteczka: Ahlbeck i Heringsdorf. Zojka bawiła się świetnie i teraz cały czas pyta kiedy znów pójdziemy do jacuzzi.
Sześć weekendów spędziłam w górach (dwa z Kasprem, a cztery z moją górską grupą), co było sporym postępem w porównaniu do poprzedniego roku, i bardzo się z tego cieszę. W sumie przeszłam 12 tras i blisko 200 km. Zdobyłam 4 szczyty Korony Gór Polski i odwiedziłam Beskidy (Wyspowy, Makowski, Śląski, Mały, Sądecki), Gorce, Pieniny, a także Małą Fatrę na Słowacji.
Po tak dobrym roku wreszcie mogę wrócić do tradycji wyróżniania 12 miejsc, które odwiedziłam i które szczególnie zapadły mi w pamięć w danym roku, a nie tylko 6, jak w poprzednich dwóch latach. Oto one:
Skjoldastraumen, Norwegia.
Gdyby ktoś mi powiedział, że słyszał o Skjoldastraumen, to byłabym mocno zaskoczona. Sama wcześniej nie znałam tej miejscowości.
W tym przypadku, położenie z dala od bardziej turystycznych części kraju, jest jednak ogromnym atutem i sprawia, że pomimo niebywałego piękna tych okolic, można tam odnaleźć ciszę i spokój.
My dodatkowo odnaleźliśmy nowe doświadczenie, jakim było zamieszkanie na fiordzie (nawet jeśli tylko na kilka dni). Poza tym, super było spędzić ten czas tak blisko natury.
Było naprawdę cudownie!
Stølanuten, Norwegia.
W pobliżu Skjoldastraumen swój początek ma kilka niezwykle widokowych szlaków w pobliskie górki.
Byliśmy zaskoczeni jak bardzo są dzikie i eksplorowaliśmy je z ogromną przyjemnością.
Jeden z piękniejszych momentów podczas tej podróży do Norwegii przeżyłam na szczycie Stølanuten, gdzie zachwyciłam się niebywałym krajobrazem i doświadczyłam wspaniałej, kojącej ciszy. Te chwile, gdy siedziałam tuż pod szczytem i obserwowałam bezkres przed sobą, zostaną w mojej pamięci na zawsze.
Malinowska Skała, Beskid Śląski, Polska.
W 2024 r. po raz pierwszy udałam się w Beskid Śląski i zdobyłam najwyższy szczyt tego pasma, czyli Skrzyczne. Mój zachwyt wzbudziła jednak inna góra – Malinowska Skała i to tam chciałabym jeszcze kiedyś wrócić.
Siedząc na wielkich głazach, które tworzą szczyt, rozpościera się przed nami niebywały wręcz widok i można całkowicie zatracić się w pięknie otaczającego nas krajobrazu. Piękne miejsce!
Hadrian’s Wall (Mur Hadriana), Anglia, UK.
Hadrian’s Wall Path to jedna z tras, które wpisałam na moją listę szlaków do przebycia. Pierwsza, jaką udało mi się przejść od powrotu do Polski, więc już samo to sprawia, że ma w moim sercu specjalne miejsce.
Dodatkowym atutem jest to, że poza niebywałą przyrodą, doświadcza się na niej lekcji historii. Idąc wzdłuż tego niezwykłego zabytku, jakim jest Mur Hadriana, można przenieść się w myślach o kilkaset lat wstecz i wyobrazić sobie, jak kiedyś wyglądało życie w tych okolicach.
Mur Hadriana to niesamowita pamiątka po Cesarstwie Rzymskim i bardzo się cieszę, że udało mi się przejść dystans 135 km i tak dokładnie z nim poobcować.
O ile mogę wymienić co najmniej kilka naprawdę pięknych i wyjątkowych miejsc wzdłuż muru, to jedno zawsze pierwsze przychodzi mi na myśl i jest to Winshields. Cała ta okolica wygląda jakby została żywcem wyjęta z Robin Hood’a. Cudo pod każdym względem!
Poznań, Polska.
Poznań to zdecydowanie jedno z najpiękniejszych miast w Polsce i wreszcie udało mi się tam zawitać, a co więcej, kompletnie stracić głowę.
Rynek w Poznaniu jest po prostu bajeczny, ale miasto ma oczywiście znacznie więcej do zaoferowania i na pewno będę tam wracać.
Lubań, Gorce, Polska.
Lubań to szczyt, do którego mam ogromny sentyment i kojarzy mi się z ciszą i spokojem, czyli tym, co lubię najbardziej.
Tym razem udało mi się spędzić tam bardzo relaksacyjny czas, pogoda dopisała, a widoki jak zwykle zachwyciły. Może nie jest to najbardziej spektakularny szczyt, a podejście nie stanowi wyzwania, ale naprawdę wspaniale spędziłam tam czas i wiem, że jeszcze na pewno nie raz tam wrócę.
Turbacz, Gorce, Polska.
Pogoda podczas naszego podejścia na Turbacz nie dopisała, ale z pewnością wzmogła intensywność wspomnień. Zazwyczaj mam tak, że im bardziej ekstremalnie w górach, tym lepiej to później wspominam.
Tak czy inaczej, wspaniale spędziliśmy z Kasprem czas na szlaku, a później również w schronisku i zachwyciliśmy się tęczą, która pojawiła się pod wieczór. Super weekend w górach!
Mała Fatra, Słowacja.
Dwóch dni spędzonych na Słowacji, w paśmie Mała Fatra, też na pewno nie zapomnę. Pogoda była co prawda piękna, ale szlak naprawdę ciężki. Prawdopodobnie najcięższy, na jakim kiedykolwiek byłam, co nie ukrywam, trochę mnie zaskoczyło.
Nie ma jednak wątpliwości, że było warto, a widoki, jakie miałam przed oczami non stop przez dwa dni, były po prostu niebywałe!
Ugljan, Chorwacja.
Ugljan to wyspa, którą zawsze będę ciepło wspominać. Jak dla mnie jest to kwintesencja typowo wakacyjnej destynacji i spędziliśmy tam wspaniały, rodzinny urlop. Wyspa jest przepiękna, panuje na niej cudowna, wyspiarska atmosfera i na pewno będę chciała tam jeszcze kiedyś wrócić.
Zadar, Chorwacja.
Zadar bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, świetnie spędziłam tam czas i zachwyciłam się zabytkami. Jest to piękne, starożytne miasto i z ogromną przyjemnością odkrywałam jego historię.
Międzyzdroje, Polska.
W 2024 r. pierwszy raz udałam się na zachodni kraniec Morza Bałtyckiego i od razu przepadłam. Plaże w Międzyzdrojach są piękne i szerokie, a na molo znajduje się kawiarenka, w której mogłabym spędzać całe dnie gapiąc się na fale rozbijające się o brzeg.
No i ten Bałtyk, morze które nieustannie mnie zachwyca i mocno do siebie przyciąga.
Heringsdorf, Niemcy.
Wstyd się przyznać, ale dopiero teraz, podczas wypadu nad Bałtyk, pierwszy raz udałam się do Niemiec. Nie była to długa wyprawa, więc wciąż mam wiele do zobaczenia w tym kraju, ale z ogromną przyjemnością odwiedziłam dwie nadmorskie miejscowości. Jedną z nich jest Heringsdorf, które zachwyciło mnie swoimi wymyślnymi i niezwykle urokliwymi willami, a także ciekawym molo, wchodzącym daleko w ciemne i groźne wody Bałtyku. Fajnie było też na nogach przejść granicę między Polską, a Niemcami i być w stanie od razu odnotować pewne różnice. Ciekawe doświadczenie.
Gdy patrzę na te zdjęcia, chociażby te 12 z kolażu, to myślę sobie, że fajnie, że miałam szansę być w tych wszystkich miejscach i widzieć te obrazy na żywo. Naprawdę dużo piękna widziałam przed sobą w minionym roku i cieszę się, że mam sposobność podróżować, odwiedzać tak cudne destynacje i przebywać tak blisko natury. Niestety nie każdy ma tyle szczęścia, więc jestem naprawdę wdzięczna za te możliwości.
W minionym roku w moich podróżach zdecydowanie dominowała przyroda i chciałabym, aby ten trend się utrzymał. Jednak to właśnie w naturze czuję się najlepiej, w górach i na szlakach i takich wyjazdów życzyłabym sobie jak najwięcej.
Ogromną radość sprawia mi fakt, że Zojka tak entuzjastycznie podchodzi do podróży i jest ciekawa świata. Uwielbiam zabierać ją na wyjazdy, pomimo tego, że podróże z małym dzieckiem nie są łatwe.
A tak z innej beczki, to w 2024 r. wysłałam na emeryturę aparat, którym robiłam zdjęcia od 2012 r. Był ze mną na 4 kontynentach, w 30 krajach, na wszystkich dotychczasowych szlakach. Służył w deszczu, śniegu i upale. Odwalił kawał dobrej roboty, ale w końcu przyszedł na niego czas. Od Międzyzdrojów robię już zdjęcia nowym aparatem.
„Wakacyjne rozpiski”.
W minionym roku po raz pierwszy zastosowałam „wakacyjne rozpiski”, czyli rozpisałam sobie kiedy i gdzie chciałabym pojechać (wcześniej plany przechowywałam głównie w głowie). Niektóre terminy, a nawet destynacje ulegały zmianom wraz z rozwojem sytuacji, ale wydaje mi się, że sam fakt, że robiłam notatki, pomógł mi trochę lepiej wszystko rozplanować, a co za tym idzie, również zrealizować.
Co więcej, pojawiały mi się pomysły wyjazdowe na kolejne lata, które też notowałam i w rezultacie, w grudniu miałam już gotową rozpiskę na cały rok 2025 (plus kilka planów na kolejne lata). Zrobiłam sobie screen tej rozpiski, żeby za rok zobaczyć, czy i w jakim stopniu, udało się to zrealizować.
Co do roku 2024, to ostatecznie udało mi się wykonać sporą część planu, a gdyby nie duże natężenie wydarzeń towarzyskich (w miesiącach jesienno-zimowych), prawdopodobnie udałoby mi się zrealizować wszystko.
No nic, po prostu jeden dłuższy weekend, razem z potrzebnym urlopem, został przeniesiony na rok 2025, podobnie jak i dwa górskie weekendy.
Podróży na 2025 r. mam w sumie zaplanowanych osiem, z czego jedną dwutygodniową, trzy tygodniowe, a cztery to dłuższe weekendy. Oprócz tego, planuję sporo chodzić po górach, ale w tej kwestii, poza wyżej wspomnianymi dwoma weekendami, zostawiam sobie więcej swobody.
Tylko dwa wyjazdy nie mają jeszcze dokładnych terminów. Terminy na cztery wyjazdy wybrałam tak, żeby objęły różne święta, dzięki czemu chcę zaoszczędzić urlop. Planuję wykorzystać 30 dni urlopu, czyli wszystkie, jakie będą mi przysługiwać.
Jestem bardzo ciekawa co z tego wyjdzie.
Świetny artykuł. W trakcie poszukiwania w sieci pożądanych informacji trafiłam na ten artykuł. Wielu autorom wydaje się, że mają odpowiednią wiedzę na poruszany przez siebie temat, ale zazwyczaj tak nie jest. Stąd też moje zaskoczenie. Czuję, że powinienem podziękować za Twoje działania. Koniecznie będę rekomendował to miejsce i regularnie wpadał, żeby poczytać nowe posty.