Z zamiarem zrobienia listy najpiękniejszych miejsc w Chinach nosiłam się wiele lat. I wreszcie nadszedł ten czas!
Oczywiście będzie to lista bardzo subiektywna, gdyż pomimo tego, że spędziłam w Chinach grubo ponad 4 lata, to wcale nie byłam wszędzie. Wręcz przeciwnie, sama mam długą listę miejsc, które chciałabym jeszcze odwiedzić!
Jak wiadomo, ludzie mają też przeróżne upodobania i ciężko zadowolić każdego. Ja osobiście lubię góry, przyrodę, małe miasteczka i wioski. Lubię miejsca, w których mogę dowiedzieć się czegoś z historii, poznać różne aspekty kultury, spróbować lokalnych przysmaków. Lubię też miasta, z ich muzeami, galeriami sztuki, a także gwarem i chaosem. Lubię zamki, świątynie i klasztory. Właściwie to lubię wszystko, tyle tylko, że z mniejszym lub większym natężeniem.
Chiny mają kilka zabytków znanych na cały świat. I chociaż każdemu poleciłabym przejść się Chińskim Murem i odwiedzić Zakazane Miasto, czy też Terakotową Armię, a także zawitać do Szanghaju, to te miejsca nie znalazły się na poniższej liście. Są niewątpliwie piękne, ale ze względu na ich popularność, są też niesamowicie oblegane i wizyta w nich może być mocno uciążliwa. Zresztą każdy wie o ich istnieniu i nie muszę o nich pisać. Zamiast tego, wykorzystam fakt, że żyjąc w Chinach przez kilka lat, miałam okazję odwiedzić wiele innych, często mniej znanych miejsc. To one urzekły mnie najbardziej. Nie tylko swoim często zachwycającym wyglądem, ale również panującą tam atmosferą. I to z nich przywiozłam najlepsze wspomnienia.
Zhangjiajie.
Zhangjiajie National Forest Park to jedno z najpiękniejszych miejsc w Chinach. Znajdujące się tam góry są wprost oszałamiające i nikogo nie pozostawią obojętnym na swój urok. Cudo!
Fani „Avatara” zauważą podobieństwo z filmowymi górami i będą mieli rację, gdyż to właśnie Zhangjiajie posłużyło za inspirację do stworzenia cudownych krajobrazów w filmie.
My odwiedziliśmy to miejsce w zimie i mam stamtąd szalenie miłe wspomnienia. Turystów była wtedy garstka i mogliśmy do woli i w samotności podziwiać te piękne widoki. Doświadczyliśmy też wielu interakcji z rozkosznymi, aczkolwiek mocno psotliwymi makakami.
Zhangye.
Zhangye, to drugie obok Zhangjiajie góry, których uroda jest tak niebywała i tak unikatowa, że koniecznie trzeba je zobaczyć. Coś pięknego!
Jadąc tam nie spodziewałam się, że kolory będą tak intensywne, ale były. Widoki przeszły wszelkie moje oczekiwania.
Huang Shan.
Góry Huang Shan też są cudne, aczkolwiek w nieco bardziej standardowym znaczeniu tego słowa. Po prostu trochę bardziej przypominają to, co zazwyczaj nasuwa się na myśl, gdy słyszymy hasło „góry”.
My tak naprawdę nie do końca mieliśmy okazję nacieszyć nimi oczy, gdyż pogoda trafiła nam się kiepska. Sporo padało, a mgła przesłaniała prawie wszystko.
Takie ostre wierzchołki skąpane w gęstej jak mleko mgle mają jednak niesamowity urok i chociaż mocno się później pochorowałam, to bardzo dobrze wspominam tą wycieczkę. Zwłaszcza moment, gdy na krótką chwilę rozstąpiła się mgła i ukazała nam skrawek tego, co góry Huang Shan mają do zaoferowania. Istna magia! No i ze względu na warunki atmosferyczne, tam też byliśmy praktycznie sami.
Si Mian Shan.
W przeciwieństwie do trzech powyższych pozycji, Si Mian Shan to miejscówka bardzo słabo znana lub wcale nieznana i to nawet Chińczykom.
Jest to jedno z kilku miejsc w okolicach Chongqing, które odkryliśmy mieszkając w tym mieście.
Niebywałe krajobrazy, spektakularne wodospady, brak turystów. Jedyny minus – ciężki dojazd, chyba, że coś się zmieniło przez te kilka lat.
Jin Dao Xia.
Jin Dao Xia też znajduje się w pobliżu Chongqing i na szczęście tam dojechać jest trochę łatwiej. A z pewnością warto!
Szlak prowadzi wąwozem, wzdłuż wody i wśród spektakularnych skał. Przepiękne miejsce i takie ciche!
Tiger Leaping Gorge.
Tiger Leaping Gorge przeszło wszelkie moje oczekiwania. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego. Ilość wody jaka przewala się przez to miejsce jest nie tylko niebywała, ale wręcz przerażająca. Tutaj można poczuć i zobaczyć na własne oczy potęgę natury.
Longji Terraced Fields Scenic Area.
Na tarasach ryżowych byłam w Azji kilkukrotnie, ale te chińskie – Longji, są chyba najpiękniejsze. Coś absolutnie niebywałego!
Najbardziej intensywna zieleń jaką kiedykolwiek widziałam, piękne tradycyjne zabudowania, mnóstwo miejsc, w których można cieszyć oczy widokami w samotności oraz mili i pomocni ludzie.
Erhai Lake.
Szczerze mówiąc nie miałam zbyt wielkich oczekiwań jadąc nad Erhai Lake, ale bardzo miło się zaskoczyłam. Jezioro jest bardzo malownicze, a co więcej, trafiliśmy tam do cudnej wioski pełnej tradycyjnej zabudowy. Panowała tam bardzo swojska, lekko melancholijna atmosfera i bardzo żałowaliśmy, że nie mogliśmy zostać dłużej.
Pingyao.
Pingyao to jedno z najpopularniejszych antycznych miasteczek i chociaż osobiście wolę te mniej popularne, to muszę przyznać, że zrobiło na mnie ogromne wrażenie.
Otaczają je imponujące mury, a w środku można przechadzać się wśród tradycyjnej zabudowy i zwiedzać małe muzea, w których dowiemy się, jak kiedyś wyglądało życie w Chinach. Bardzo informatywne i ciekawe miejsce, a przy tym zachwycająco piękne.
Fenghuang.
W Fenghuang spędziliśmy Chiński Nowy Rok, co było ciekawym doświadczeniem. Niestety mieliśmy tam też sporo niezbyt fajnych sytuacji, więc ogólnie wrażenia mam dość mieszane. Nie zmienia to jednak faktu, że samo miasteczko jest niebywale piękne i kopara opada praktycznie na każdym kroku.
Zhuge.
Zhuge jest wioską bardzo mało znaną i znajduje się dość daleko od najpopularniejszych miejsc w kraju, ale moim zdaniem jest to jedna z najciekawszych antycznych wiosek.
Jest silnie powiązana z tradycjami taoistycznymi, co widać na każdym kroku, a dzięki usytuowaniu nad wodą, jest niezwykle malownicza.
Xinye.
Xinye znajduje się dość blisko Zhuge, a obie te wioski odwiedziliśmy mieszkając w Jinhua i obie są godne polecenia.
W Xinye poza architekturą zachwyciła mnie przyroda, a zwłaszcza barwy tejże przyrody.
I to tam natknęłam się na jeden z najbardziej „chińskich” widoczków, jakie przyszło mi zobaczyć w tym kraju.
Daxu.
Daxu znajduje się bardzo blisko Guilin, ale o dziwo nie spotkaliśmy tam prawie żadnych turystów.
Miejsce zachwyciło mnie totalnie! Przepiękna architektura, cudowna atmosfera, mili ludzie. Zjedliśmy tam też przepyszne śniadanie w jednym z najbardziej klimatycznych miejsc, na jakie udało nam się trafić w Państwie Środka.
Shangri La i Songzanlin Monastery.
Shangri La mnie oczarowało, zwłaszcza panującą tam atmosferą i ulicznymi tańcami do genialnej muzyki. Czułam się tam znakomicie i miałam wrażenie, że odnalazłam swoje miejsce w Chinach. No i ta temperatura! Coś pięknego!
Natomiast znajdujący się w pobliżu Songzanlin Monastery był pierwszym klasztorem tybetańskim, jaki udało mi się odwiedzić i zachwycił mnie od pierwszego wejrzenia.
Architektura, wnętrza, tradycje, mnisi – wszystko było inne niż w zwykłych świątyniach buddyjskich i zrobiło na mnie ogromne wrażenie.
Xiahe i Labrang Monastery oraz święte jezioro.
Niecały rok później zawitaliśmy do podobnego miejsca, również tybetańskiego, tyle tylko, że w innej prowincji – Gansu.
Miasteczko nazywa się Xiahe i jest domem dla ogromnego tybetańskiego klasztoru. Będąc tam miałam wrażenie, że całe życie miasteczka kręci się właśnie wokół klasztoru i że jest to miejsce bardzo ważne dla wyznawców. To tam widzieliśmy Tybetańczyków czołgających się wokół klasztoru, a trzeba tu zaznaczyć, że do przebycia była naprawdę długa droga.
Klasztor, w całej swojej okazałości można oglądać z okolicznych wzgórz i jest to widok niezapomniany. Można tam też spotkać osoby dopełniające różnych religijnych rytuałów.
Podobnie sprawa się ma z oddalonym o kilkanaście kilometrów świętym jeziorem.
Fujian Tulou.
Znajdujące się w prowincji Fujian domy – twierdze, które nazywa się tulou, to jeden z niezapomnianych widoków z Chin. Są tak nietypowe i tak interesujące, że nikt nie pozostanie wobec nich obojętny.
Widzieliśmy okrągłe, prostokątne i kwadratowe, w jednym z nich nocowaliśmy i chociaż strasznie pogryzły nas wtedy pluskwy, to wciąż uważam to za ciekawe doświadczenie.
Yungang Grottoes.
W Chinach jest kilka miejsc, gdzie można oglądać groty skalne i wyrzeźbione w nich statuy buddy, bodhisattwów i różnych innych postaci czy też stworzeń. Przypuszczam, że warto odwiedzić je wszystkie. Ja byłam w kilku i najbardziej w pamięci zapisały mi się Yungang Grottoes i Dazu Rock Carvings.
Te pierwsze zachwyciły mnie ze względu na rozmiar figur i kolorystykę w jednej ze świątyń. Coś niebywałego!
Dazu Rock Carvings.
Drugie miejsce, czyli Dazu Rock Carvings, które znajduje się w pobliżu Chongqing, zachwyciło mnie ze względu na ilość detali i zachwycającą kolorystykę. Długo nie mogłam oderwać wzroku od ogromnej ściany skalnej w Baodingshan, która całkowicie pokryta jest płaskorzeźbami. Niektóre są po prostu piękne, inne trochę przerażające, wszystkie fascynujące.
Xuankong Si (Hanging Monastery).
Xuankong Si to świątynia absolutnie wyjątkowa, jako że zawieszona jest na skałach, kilkadziesiąt metrów nad ziemią.
Jest bajecznie kolorowa, aczkolwiek z odległości tego nie widać. Dopiero gdy jesteśmy w środku, ukazują nam się żółte i zielone płytki, małe figurki na dachach i mnóstwo innych detali. Jest tam też kilka pomieszczeń, po brzegi wypełnionych rzeźbami.
Niezwykłe miejsce i wyjątkowe piękne.
Suzhou.
Czas na miasta, jako że i one bywają w Chinach wyjątkowe.
Połowę miast, które wymieniam na liście stanowią te, w których mieszkaliśmy, więc można pomyśleć, że jest to bardzo subiektywna opinia. Po części z pewnością tak jest, ale trzeba też przyznać, że mieliśmy sporo szczęścia co do naszych miejsc zamieszkania.
Najpierw trafiliśmy do dwóch miast uznawanych za najpiękniejsze w Chinach, a później do Chongqing, które moim zdaniem jest po prostu niesamowite!
Suzhou pełne jest starej architektury, klimatycznych, aczkolwiek nie zawsze ładnie pachnących kanałów i przede wszystkim znanych na cały kraj klasycznych ogrodów. Mając więcej czasu, jak to było w naszym przypadku, można odkryć tam też wiele mniejszych, kameralnych i zazwyczaj cudnych zakątków.
Hangzhou.
Hangzhou znane jest przede wszystkim ze względu na Xi Hu (West Lake), które rzeczywiście jest piękne i dość imponujące. Mnie jednak najbardziej urzekły znajdujące się na obrzeżach miasta tarasy herbaciane, a także piękne pagody i świątynie, których udało nam się odwiedzić w Hangzhou naprawdę wiele.
Chongqing.
Chongqing było naszym domem ponad 2 lata, więc już zawsze będzie miało w moim sercu specjalne miejsce.
Trzeba jednak przyznać, że jest to miasto dość niezwykłe, z interesującą historią, pełne przeróżnych ciekawych miejsc i inne niż wszystkie. Jest wyjątkowe.
Chongqing jest nowoczesne i ma wszystko to, co potrzebne obcokrajowcom, a jednocześnie jest mało turystyczne, dzięki czemu jest świetnym miejscem do mieszkania. Przede wszystkim, bardzo wygodnym.
W okolicach znajdują się boskie góry i chociażby wspomniane powyżej Dazu Rock Carvings.
Chengdu.
Chengdu urzekło mnie atmosferą panującą w mieście, jakimś takim spokojem, który z pewnością nie jest cechą charakterystyczną zbyt wielu miast.
Było tam inaczej, życie zdawało się biec trochę wolniej, sporo osób mówiło po angielsku.
Widziałam kilka fajnych zabytków, w Chengdu mieszkają też pandy (Chengdu Research Base of Giant Panda Breeding), ale podstawową zaletą tego miasta, przynajmniej w moim odczuciu, jest właśnie atmosfera.
Kuqa.
Kuqa znalazła się na tej liście, chociaż w samym mieście nie widziałam prawie nic. Zresztą chyba nawet nie bardzo jest tam co oglądać.
Dla mnie jest to jednak miejsce szczególne, gdyż przeżyłam tam jedne z najbardziej odjechanych przygód w życiu i to właśnie tam najlepiej doświadczyłam tego, jak życie toczy się w Xinjiang.
Dzięki wspaniałemu przewodnikowi zobaczyłam też wiele cudnych miejsc poza miastem. O istnieniu większości z nich nie miałam wcześniej bladego pojęcia.
Turpan.
Turpan jest miastem dość turystycznym, przynajmniej jak na Xinjiang, ale jest tam kilka fantastycznych miejsc, które naprawdę warto zobaczyć, np. Yar City, Tuyugou Village, czy też pustynia. My na pustyni oglądaliśmy zachód słońca i naprawdę świetnie spędziłam tam czas.
Miasto jest też bardzo ładne samo w sobie. Podczas naszego pobytu trwało tam dużo prac i być może charakter tego miejsca wkrótce się zmieni. Nie wpływa to jednak na fakt, że będąc tam miałam bardzo pozytywne wrażenia.
Bonus: Plac Tiananmen oraz ceremonia wciągania flagi i wizyta w mauzoleum Mao.
Bonus na liście to nie tyle miejsce, co przeżycie, jakie wiąże się z wizytą na Placu Tiananmen.
Ja osobiście bardzo lubię odwiedzać miejsca historyczne, a jak wiadomo Plac Tiananmen był świadkiem nie jednego w historii Chin.
My udaliśmy się tam z samego rana, żeby zobaczyć ceremonię wciągania flagi na maszt i było to dla nas niesamowite przeżycie, podobnie jak późniejsza wizyta w mauzoleum Mao.
Najlepiej przeczytać o tym w dedykowanym temu wydarzeniu poście, gdyż nie chciałabym spłycać tematu.
Nie ma jednak wątpliwości, że plac jest ogromny i można poczuć się przytłoczonym jego rozmiarem. Ten plac to tak jakby alegoria Chin, czy też odzwierciedlenie całego kraju w jednym miejscu. Wielki, trochę niedostępny, pełen mundurowych, lekko przerażający. Miejsce budzące emocje.
Podsumowanie.
Tak przedstawia się moja subiektywna lista 25 najpiękniejszych miejsc w Chinach. W sumie to mogłabym dodać do niej drugie tyle pozycji, ale nie chciałam przesadzać. Jakiejś selekcji trzeba było dokonać.
Oglądając na nowo te wszystkie zdjęcia, naszło mnie wiele refleksji i wspomnień. Kurczę, naprawdę sporo się działo w tych Chinach i zwiedziliśmy kawał kraju. A tak wiele jest jeszcze do zobaczenia.
Coraz częściej chodzi za mną pomysł powrotu do Chin, zobaczenia jeszcze kilku regionów, w których nie byliśmy i oczywiście odwiedzenie tych znanych, zwłaszcza Chongqing.
Mam nadzieję, że niedługo uda się zrealizować ten pomysł, a tymczasem, cieszę się, że mogę chociaż nacieszyć oczy zdjęciami.