Zwiedzanie Hangzhou.

Wszystkie nasze perypetie, problemy, przeprowadzki i szkoły zostały już opisane, więc teraz czas na trochę turystyki i przede wszystkim zdjęcia! Zacznę oczywiście od Hangzhou, gdyż było to pierwsze miasto w Chinach, jakie mieliśmy okazję chociaż troszkę poznać i pozwiedzać.

Przed przyjazdem do Chin byłam bardzo podekscytowana faktem, że będziemy mieszkać akurat w Hangzhou, gdyż miasto wszędzie opisywano jako jedno z najładniejszych w Chinach. Trudno jest mi się wypowiedzieć na ten temat, jako że do tej pory widziałam tylko trzy miasta, a w związku z tym nie mam porównania, ale jeśli wierzyć w to, że Hangzhou jest jednym z najładniejszych, to do innych chyba w ogóle nie warto jechać.

Zabytki są oczywiście piękne, wszystkie te świątynie i pagody, a także West Lake, które zresztą znajduje się na liście UNESCO, ale miasto samo w sobie wydaje się przeciętne do bólu, zatłoczone, głośne i raczej szare. Moim zdaniem nie ma tam nic takiego, co mogłoby je wyróżniać. Wszystkie najfajniejsze miejsca znajdują się na obrzeżach albo w ogóle poza miastem. Przykładowo, West Lake jest częściowo otoczone przez piękne, zielone wzgórza, a na nich wyrastają stare świątynie, ale to wszystko to są właśnie obrzeża. Dalej jest tylko jeszcze więcej wzgórz, a miasto jest w drugą stronę.

W każdym razie, my zwiedzanie Hangzhou zaczęliśmy właśnie od wspomnianego powyżej West Lake. Jest to ogromne jezioro, wokół którego są ścieżki spacerowe, cała masa stoisk z jedzeniem i innymi rzeczami, a także kilka atrakcji turystycznych. Po jeziorze można oczywiście pływać łódkami, ale nie samodzielnie, tylko takimi turystycznymi. Ceny nie należą do najniższych, więc my jak na razie sobie odpuściliśmy. Popływamy przy najbliższej okazji, jak już zaczniemy dostawać nasze wypłaty.

Ludzi przychodzi tam cała masa i to nie tylko w weekend. Jest tam tak tłoczno, że oczy trzeba mieć cały czas zwrócone przed siebie, żeby na kogoś nie wpaść. Nie ma szans na beztroski, spokojny spacer. Co chwilę ktoś staje nam na drodze i trzeba kombinować jak go wyminąć. Na ścieżkach, najzwyczajniej w świecie, robią się korki. Bywałam już w wielkich miastach i w zatłoczonych miejscach, ale to co zobaczyłam nad tym jeziorem i tak bije na głowę wszystko, czego wcześniej doświadczyłam. Jest to naprawdę niesamowite, ale z czasem robi się męczące i wręcz nie do zniesienia.

W każdym razie, nad jezioro na pewno warto się udać, gdyż samo w sobie jest piękne, a pływające po nim łódki, dodają mu tylko uroku. Natomiast jeśli chodzi o zwiedzanie, to nam udało się zobaczyć następujące zabytki:

1. Temple of King Qian – świątynia poświęcona królom Qian (Five Kings in Three Generations), którzy rządzili królestwem Wuyue. Założycielem królestwa był Qian Liu (852 – 932), który pochodził z chłopskiej rodziny. Jego przyjściu na świat towarzyszyły odgłosy wojsk i koni. Jego ojciec słysząc to, uznał, że dziecko jest opętane i postanowił wrzucić je do studni. Na szczęście uratowała je stara kobieta. Na pamiątkę tego wydarzenia, chłopiec otrzymał przydomek “Poliu” (na terenie świątyni znajduje się pomnik upamiętniający to wydarzenie). Gdy dorósł, zmienił sobie imię na Qian Liu. W wieku 20 lat wstąpił do armii, gdzie stopniowo zaczął odnosić coraz większe sukcesy, a później został królem. Prowadził politykę opierającą się na utrzymywaniu granic, ale nie wywoływaniu wojen. Zamiast angażować poddanych w konflikty, wolał aby koncentrowali się na rolnictwu. Zbudował system irygacyjny. Otaczał się kompetentnymi ludźmi i wszystkich dobrze traktował. Dzięki wybudowaniu grobli wzdłuż rzeki Qiantang, Hangzhou, które było stolicą królestwa, stało się bardzo zamożnym miastem. Generalnie, wszystko wskazuje na to, że był dobrym królem i najwyraźniej lubią go w Hangzhou.

dsc_0021-copy dsc_0038-copy dsc_0065-copy

2. Baochu Pagoda – jeden z zabytków kultury buddyjskiej nad West Lake. Pagoda została wzniesiona w 976 roku, a później była wielokrotnie niszczona i odbudowywana. To co widzimy teraz, jest efektem ostatniej renowacji, z 1933 roku. Pagoda jest ogrodzona i nie można na nią wchodzić, a co więcej, nie ma w ogóle takiej możliwości, gdyż nie ma tam żadnych drzwi.

dsc_0135-copy

3. Leifeng Pagoda – pagoda nad brzegiem West Lake, z której rozpościera się piękny widok na miasto i jezioro. Jej historia sięga X wieku, gdyż została zbudowana ok. 972 – 977 roku, ale to co widzimy obecnie, to już właściwie zupełnie inny budynek. Podobno kiedyś wierzono, że ma ona specjalne moce, dzięki którym można się pozbyć złych duchów albo sprawia, że kobiety rodzą chłopców lub też jedwabniki przędą jedwab. W związku z tym, była rabowana i niszczona, a później przez wiele lat zaniedbywana. W końcu, w 1924 roku, zawaliła się. Prace nad jej odbudową zaczęto dopiero na początku XXI wieku. Teraz stoi dumnie nad brzegiem jeziora, w nocy pięknie oświetlona, i przyciąga rzesze turystów. Widok z każdą kondygnacją robi się ciekawszy i trzeba przyznać, że panorama jest naprawdę imponująca, ale bilet, przynajmniej moim zdaniem, jest kosmicznie drogi. Kosztuje 40 yuanów, a to bardzo dużo jak na zabytek, który nie ma jeszcze 15-tu lat.

dsc_0420-copy dsc_0457-copy dsc_0477-copy dsc_0492-copydsc_0507-copy dsc_0520-copy dsc_0529-copy dsc_0531-copy dsc_0536-copy dsc_0547-copy

Któregoś dnia Kasia, Kasper i ja wybraliśmy się też do zoo. Naszym głównym celem było zobaczyć pandy, jako że żadne z nas wcześniej nie widziało.

Oczywiście nasze oczekiwania zostały jak najbardziej spełnione, gdyż pandy były świetne i ciężko nam było oderwać od nich wzrok. Wyglądały jak wielkie pluszaki i tak też się zachowywały, popychając się i turlając po skałach.

Mieliśmy też sporo szczęścia, gdyż trafiliśmy na porę karmienia, więc mogliśmy obserwować jak siedzą koło siebie i objadają z listków jedną gałąź bambusa za drugą. Rewelacyjne przedstawienie, a jeszcze lepsze urządziły pokazując, jak odpoczywają po jedzeniu. Zamiast to jednak opisywać, posilę się zdjęciem, które na pewno znacznie lepiej to wyrazi.

dsc_0236-copy dsc_0241-copy dsc_0376-copy

Do miejsc, które na pewno poleciłabym odwiedzającym Hangzhou, należy również zaliczyć Xixi National Wetland Park, czyli mokradła. Nie tylko można tam odpocząć od zgiełku i hałasu miasta, ale też zobaczyć masę interesujących rzeczy. Znajduje się tam uliczka, gdzie aż roi się od stoisk z jedzeniem i to takim, którego raczej próżno szukać w innych częściach miasta. To tam po raz pierwszy w życiu jedliśmy robaki! Nie mogę powiedzieć, żeby nam smakowały, ale i tak jesteśmy zadowoleni, że tego doświadczyliśmy. Tam też zjedliśmy po jednej rybce w całości. Dostaliśmy je od pary Chińczyków, która się do nas przysiadła (i była bardzo zdziwiona, że jemy robaki). Rybki miały głowy, oczy, ogony, skórę i wszystkie płetwy i były smażone na głębokim oleju. Chińczycy zajadali je jak najlepszą przekąskę. Ja natomiast, długo trzymałam swoją rybkę w ręce zanim odważyłam się włożyć ją do ust i bardzo ciężko przechodziła mi przez gardło, ale zjadłam. Kasper nawet się nie zastanawiał i od razu skonsumował, bez najmniejszego wzruszenia.

dsc_0582-copy dsc_0587-copy dsc_0594-copy dsc_0604-copy dsc_0610-copy dsc_0668-copy

2 Comments Posted

    • tak, w Hangzhou sa pandy, ale z tego co wiem, to tylko dwie. zdaje sie, ze pandy sa w zoo we wszystkich wiekszych miastach Chin.
      tez bylismy w muzeum i na polach herbacianych, w dodatku w zimie, wiec prezentowaly sie wspaniale 🙂

Leave a Reply

Your email address will not be published.


*