Data wizyty: 21-25.02.2022.

Podczas naszego pobytu w Phnom Penh, skupiliśmy się na miejscach związanych z reżimem Czerwonych Khmerów, czyli: Tuol Sleng Genocide Museum oraz Choeung Ek Killing Fields, o których szczegółowo napisałam w poprzednim poście.

Znaleźliśmy jednak trochę czasu, żeby pochodzić po stolicy Kambodży, przyjrzeć się architekturze, odwiedzić świątynię, posiedzieć nad rzeką i zjeść kilka potraw.

Ogólnie dobrze wspominamy pobyt w Phnom Penh i o dziwo miasto nam się spodobało. Może nie zachwyca wyglądem w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, ale jest zadziwiająco przyjemne i ma klimat. Nie jest to miejsce, do którego koniecznie muszę kiedyś wrócić, ale jeśli nadarzy się okazja, to zrobię to z przyjemnością.

Wat Phnom.

Wat Phnom, to jedno z tych miejsc, do których na pewno warto zajrzeć.

Jest to mała świątynia usytuowana na 27 – metrowym wzgórzu.

Według legendy, w 1372 r. pewna bogata kobieta poprosiła okolicznych mieszkańców, aby wznieśli wzgórze naprzeciw jej domu, które zostało nazwane Phnom Don Penh.

Na wzgórzu postawiono sanktuarium, w którym umieszczono cztery figury Buddy znalezione w pniu drzewa przyniesionego przez wodę.

W 1434 r. król Ponhea Yat założył miasto wokół wzgórza i nazwał je Phnom Don Penh, co zostało z czasem skrócone do Phnom Penh. Na szczycie wzgórza znajduje się stupa mieszcząca prochy jego rodziny.

Stupa była oczywiście kilkakrotnie remontowana i upiększana na przestrzeni lat.

Promenada.

Nad rzeką znajduje się bardzo ładna i nowa promenada, gdzie miło spędziliśmy czas.

Można tam popatrzeć na mieszające się ze sobą światy. Na pierwszym planie mamy przycumowane do brzegu, mocno leciwe łódki i hałdy śmieci, trochę dalej widnieją wymyślne dachy tradycyjnych budynków, a w oddali powstają wielkie, nowoczesne wieżowce.

Wszystko się zmienia.

Ulice.

Promenada i jej okolice to bardziej zadbane części miasta, ale to czego widzieliśmy w Phnom Penh najwięcej, to brudne, tłoczne i pełne skuterów uliczki.

Można tam podejrzeć trochę życie normalnych mieszkańców lub natknąć się na coś pysznego do jedzenia.

Nie wiem jak jest w rzeczywistości, ale ja czułam się tam bardzo bezpiecznie. Definitywnie nie tak, jak chociażby w Manili. Wiadomo, zawsze trzeba zachować ostrożność, ale w Phnom Penh nie widziałam nic, co by mnie zaniepokoiło. Ludzie są raczej przyjaźnie nastawieni.

Ulice Phnom Penh, Kambodża.

Podsumowując, tak jak napisałam powyżej, Phnom Penh z pewnością nie wzbudza zachwytów, ale jeśli ktoś lubi i dobrze się odnajduje w typowych azjatyckich metropoliach, to powinien być zadowolony z pobytu w mieście.

Napisane przez

Małgorzata Kluch

Cześć! Tutaj Gosia i Kasper. Blog wysrodkowani.pl jest poświęcony podróżom i życiu w Chinach. Po pięciu latach spędzonych w Azji i eksploracji tamtej części świata, jesteśmy z powrotem w Europie, odkrywając nasz kontynent.