Los Angeles to prawdopodobnie jedyne amerykańskie miasto, które nie zrobiło na mnie wrażenia, a wręcz rozczarowało. Właściwie jest tam tylko jedno miejsce, w którym świetnie się bawiłam i spędziłam naprawdę cudowny dzień. Mowa oczywiście o Universal Studios.

Chyba nikomu nie muszę tłumaczyć co to jest, skupię się więc na dostępnych tam atrakcjach, a jest ich naprawdę mnóstwo!
Dla takich kinomanów jak ja, wizyta w tym miejscu była spełnieniem marzeń. To prawdziwy raj na ziemi!

Oto co zobaczyłam i doświadczyłam:

Studio Tour – jest to przejażdżka po planach zdjęciowych, gdzie można zobaczyć to, co przez lata oglądaliśmy na ekranach kin i telewizorów. Znajdziemy się na przykład na ulicach, które w filmach imitują Nowy York albo przed budynkami rodem z Dzikiego Zachodu. Zobaczymy rumowisko jakie pozostało po wybuchu (nie wiem czego) w filmie War of the Worlds z Tomem Cruisem, a także scenografię z filmu How the Grinch Stole Christmas. Podjedziemy pod hotel Norman’a Bates’a, gdzie zobaczymy jak wynosi i chowa do bagażnika ciało swojej matki, a gdy zauważa, że go obserwujemy, zaczyna biec w naszym kierunku z nożem. Odwiedzimy też miasteczko, w którym rozgrywała się akcja kultowych Jaws i zobaczymy jak rekin pożera nurka. Znajdziemy się też w studio, gdzie jest stacja metra i zobaczymy jak wali się pod wpływem trzęsienia ziemi, a my będziemy w samym środku tej katastrofy. Odkryjemy też tajemnicę wyrzucanych w powietrze samochodów i pożarów, a także powodzi i pojawiającego się nagle deszczu. Zobaczymy oryginalne samochody z takich filmów jak Back to the Future – chodzi oczywiście o słynny DeLorean przerobiony na wehikuł czasu. Zobaczymy też ratusz, w który w tym filmie uderzył piorun. Przejedziemy się słynną Wisteria Lane z serialu Desperate Housewives i zobaczymy domy Susan, Bree, Lynette i Gaby oraz inne. Czeka nas też doświadczenie z King Kongiem w 360 3D. Jednym słowem, atrakcji co nie miara!

The Rides – na terenie Universal Studios dostępne są cztery kolejki (a przynajmniej były w 2012 roku; nie wiem co zmieniło się przez ten czas), w tym dwie tradycyjne i dwie zupełnie wyjątkowe. Revenge of the Mummy i Jurasic Park należą do tych tradycyjnych, są to roller coasters. Ja boję się takich rzeczy, więc na każdej z tych kolejek byłam tylko raz i naprawdę nie miałam ochoty wracać. Wiem jednak, że wiele osób uwielbia tego typu rozrywkę, więc na pewno będą zadowoleni.

Po zakończeniu przejażdżki można zakupić swoje zdjęcie, ale ja nie chciałam aż tak dobrze pamiętać przerażenia, które tak wyraźnie malowało się na mojej twarzy na tej fotografii.

Dwie pozostałe kolejki to The Simpsons Ride i Transformers The Ride 3D. Obie są rewelacyjne i sama nie wiem, którą bardziej chciałabym polecić. Dla mnie było to zupełnie nowe doświadczenie i marzę, żeby jeszcze kiedyś to powtórzyć. Tym przejażdżkom nie towarzyszy ciągłe uczucie, że coś zaraz urwie nam głowę, albo sama odpadnie od zawrotnej prędkości. Nie trzeba zamykać oczu ani krzyczeć z przerażenia i nie prosi się boga, żeby to się już wreszcie skończyło. Można w pełni czerpać z tego przyjemność, a później z niecierpliwością czekać w kolejce na następny raz.

A wszystko to dlatego, że podczas tych przejażdżek tylko nam się wydaje, że przemierzamy ogromne odległości, gdy w rzeczywistości nasz wagonik ledwie się porusza. Są to rajdy wirtualne, ale w niczym nie ustępują tym tradycyjnym, a wręcz przeciwnie, biją je na głowę. Takie przynajmniej jest moje zdanie.

WaterWorld – niesamowite widowisko w wykonaniu kaskaderów, którzy prezentowali swoje umiejętności już w niejednym hollywoodzkim filmie. Scenografia niczym z filmu Kevina Costnera o tym samym tytule.
Zobaczymy serię imponujących wybuchów, katastrofę małego samolotu i przede wszystkim niesamowite popisy kaskaderów, którzy będą się wspinać po chwiejnych konstrukcjach, zwisać głową w dół z dużych wysokości, wpadać do wody i poruszać się różnego rodzaju pojazdami wodnymi. Coś niesamowitego. Naprawdę!

Universal’s Animal Actors – pokaz z udziałem wytresowanych zwierząt, nie mniej interesujący niż inne atrakcje. Ja po raz pierwszy widziałam tak wyszukane sztuczki w wykonaniu zwierząt innych niż psy. A tu można zobaczyć w akcji kaczki, kury, gołębie, papugi a nawet dziką świnię.

The Blues Brothers – widowisko muzyczne w wykonaniu bardzo utalentowanych artystów. Nie spodziewałam się po tej atrakcji zbyt wiele, a później byłam bardzo mile zaskoczona. Piosenki były świetne, a wykonawcy mieli niesamowite głosy.

To tylko niektóre z atrakcji, które czekają na odwiedzających Universal Studios. Ja opisałam te, które podobały mi się chyba najbardziej. Poza tym, na terenie studia znajdziemy sklepy i restauracje, a cała otoczka, czy też wystrój, jest zaczerpnięta z filmów i bajek.

Był to naprawdę świetny dzień i zdecydowanie wart 80$ (za osobę). Tak udany pobyt w tym miejscu jest jedynym powodem, dla którego chciałabym jeszcze kiedyś wrócić do Los Angeles i być może odwiedzić inne studio.

Napisane przez

Małgorzata Kluch

Cześć! Tutaj Gosia i Kasper. Blog wysrodkowani.pl jest poświęcony podróżom i życiu w Chinach. Po pięciu latach spędzonych w Azji i eksploracji tamtej części świata, jesteśmy z powrotem w Europie, odkrywając nasz kontynent.